od 99 zł
Mac Studio nowym królem wydajności?
Mac Studio to komputer stacjonarny, którym w oczach apple zapewne miał być Mac Pro. Po sukcesach z autorskimi procesorami w notebookach, producent z jabłuszkiem wreszcie zdecydował się wykorzystać tę samą formułę w desktopach. Wszystko wskazuje na fakt, że wykonanie tego kroku po zakończeniu współpracy z Intelem było właściwą decyzją. Co zatem oferuje Mac Studio?
M1 Max i M1 Ultra - podobieństwa i różnice
Nowy Mac Studio dostępny jest w dwóch podstawowych wariantach, które później można personalizować pod względem dostępnej pamięci. Różnice między tymi wariantami wynikają z wyboru procesora, a mianowicie Apple M1 Max oraz M1 Ultra. M1 Max oferuje 10-rdzeniowy CPU z 8 rdzeniami wysokowydajnymi oraz 2 rdzeniami energooszczędnymi. Tę samą filozofię do wykorzystywania różnych rodzajów rdzeni wprowadził Intel w wybranych procesorach Core 12 generacji. Procesory w smartfonach już od dawna stosowały to rozwiązanie, powiedzieć więc można, że rynek desktopowy zaczął nadrabiać straty. Ostatnim, największym graczem, który jeszcze nie wprowadził podziału na rdzenie wydajne i energooszczędne jest AMD.
Wracając jednak do Apple. Kolejnym punktem specyfikacji M1 Max jest 24 lub 32 rdzeniowy GPU, zależnie od wybranego wariantu. Ten korzysta ze współdzielonej, lub, w słowach Apple, zunifikowanej pamięci LPDDR5, 32 lub 64 GB. Tak więc nawet w podstawowym wariancie, GPU w układzie Apple ma do dyspozycji więcej pamięci niż najmocniejsza dostępna obecnie na rynku dedykowana karta graficzna - NVIDIA RTX 3090 z 24 GB GDDR6X.
Co więc z M1 Ultra? Czip ten jest po prostu połączeniem dwóch jednostek M1 Max i nie ma w tym ani grama kłamstwa. Interfejs łączący dwa procesory ze sobą nazwany został UltraFusion, a jego przepustowość sięga zawrotnego 2,5 TB/s. Dzięki temu zarówno dwie jednostki CPU, oraz, co bardziej imponujące, GPU, pracują łącząc swoje siły oferując niemal że bezstratne podwojenie wydajności. Podobne rozwiązania na rynku PC to NVIDIA SLI oraz NVIDIA NVLINK, lecz nawet szybszy NVLINK oferuje “jedynie” do 600 GB/s, a jego zadaniem jest łączenie samych GPU. W odróżnieniu od takiego rozwiązania, M1 Ultra wykorzystujący UltraFusion stanowi całość, przez oprogramowanie traktowany jest jako jeden układ. Aplikacje mogą więc z łatwością korzystać z jego mocy i nie wymagają specjalnego przygotowania do jego obsługi. Nie da się jednak tego powiedzieć o rozwiązaniu takim jak NVIDIA SLI, które wymaga wsparcia od storny developerów gier, aby wykorzystać moc dwóch dedykowanych układów graficznych. M1 Max, będąc właściwie parą M1 Ultra, na papierze podwaja każdy aspekt specyfikacji. 20-rdzeniowy CPU, 48 lub 64-rdzeniowy GPU, do 128 GB zunifikowanej pamięci RAM, oraz przepustowość pamięci rosnąca z 400 GB/s do 800 GB/s.
Kolejna różnica między wariantami Maców Studio to… waga. Komputer w wersji z M1 Max waży 2,7 kg, natomiast ten z M1 Ultra - 3,6 kg. Skąd więc ta rozbieżność? Samo podwojenie rozmiaru czipu nie może oznaczać 900 g wzrostu wagi. Mocniejszy wariant wymaga bardziej wydajnego systemu chłodzenia, dlatego radiatory wykonano z różnych materiałów. Jednostka odprowadzająca ciepło z M1 Max wykonana jest z aluminium, natomiast M1 Ultra chłodzony jest przez miedziany radiator. Rozmiar obudowy nie zmienia się z wariantem procesora, więc chłodzenie jest jedynym czynnikiem wpływającym na różnicę w wadze. Za przepływ powietrza przez radiator odpowiadają dwa wentylatory. Chłodne powietrze zasysane jest do obudowy przez otwory znajdujące się w jej podstawie. Następnie wentylatory znajdujące się we wnętrzu obudowy przekierowują powietrze w stronę radiatora, aby usunąć wygenerowane ciepło na zewnątrz.
Porównanie wersji z M1 Max i M1 Ultra zakończymy na portach. Ten pierwszy oferuje umieszczone z przodu dwa porty USB-C z przepustowością do 10 Gb/s, natomiast ten drugi - dwa porty Thunderbolt 4 zdolne do transferu do 40 Gb/s. Gniazdo na kartę SDXC (UHS-II) znajdziemy w obydwu wersjach. Brak również różnic w oferowanych portach umieszczonych z tyłu obudowy. 4 złącza Thunderbolt 4, każdy z nich pozwala na podłączenie zewnętrznego wyświetlacza Pro Display XDR z rozdzielczością 6K, odświeżaniu 60 Hz, wyświetlając ponad miliard kolorów. Możliwe jest to dzięki obsłudze DisplayPort przez USB-C. Złącze HDMI pozwala na podłączenie piątego monitora o rozdzielczości “zaledwie” 4K. Idąc dalej znajdziemy port Ethernet 10 Gb, 2 porty USB-A oraz gniazdo słuchawkowe 3,5 mm. Pomimo wyjątkowo kompaktowych rozmiarów jak na komputer desktopowy, liczba dostępnych portów powinna być satysfakcjonująca dla znaczącej większości użytkowników. Za komunikację bezprzewodową odpowiadają interfejsy Wi-Fi 6 oraz Bluetooth 5.0.
Koniec przygody z Intelem
Ostatnim komputerem stacjonarnym Apple wykorzystującym procesor zewnętrznego pochodzenia był Mac Pro, słynny “cheese grater”, na nasze - tarka do sera. Oparty on był o procesory Intel Xeon dostępne w wariantach 8, 12, 16, 24 i 28-rdzeniowych. Pomimo pasji do miniaturyzacji i eleganckiego designu, Apple nie było w stanie przekroczyć bariery, którą stanowiła zależność od Intela, a także AMD w kwestii produkcji kart graficznych. Oferowane przez nich układy, które spełniały wymogi wydajności firmy z Cupertino wymagały odpowiedniego chłodzenia oraz używania standardów obecnych na rynku. Dlatego też karty graficzne korzystające ze slotów PCIe z chłodzeniem, które wprawdzie nie posiada swoich wentylatorów, ale nadal wykorzystuje radiatory rozmiarów porównywalnych do standardowych desktopowych kart graficznych oznacza limity rozmiarów, do jakich zmniejszyć można całą konstrukcję. Wykorzystanie procesorów Intel miało dokładnie te same konsekwencje.
Przejście na własne układy pozwoliło Apple nie tylko zmniejszyć rozmiary nowego komputera, ale i zwiększyć jego wydajność. Na stronie producenta znajdziemy wykresy z relatywną wydajnością. Wychodząc od 27-calowego iMaca z 10-rdzeniowym procesorem Intel Core i9, zależnie od testu wydajność wcześniej wspomnianego Maca Pro z 16-rdzeniowym procesorem Intel Xeon jest porównywalna lub nawet 2,5x większa. W tych samych testach M1 Max wypada od 1,4x (test Affinity Photo) do 2,7x lepiej (test NASA TetrUSS). Natomiast M1 Ultra poszczycić się może wydajnością od 1,5x (Affinity Photo) do aż 5,3x lepszą w porównaniu do 10-rdzeniowego i9 w teście NASA TetrUSS. Porównując ten sam komputer w testach graficznych zyski wydajności są równie imponujące. W teście Final Cut Pro M1 Max osiąga 3,5x lepsze wyniki niż Radeon Pro 5700 XT obecny w 27-calowym iMacu. M1 Ultra jest aż 5x szybszy. Wspomniany wcześniej Mac Pro o konstrukcji pełnoprawnej desktopowej wieży oferuje maksymalnie dwukrotnie lepszą wydajność graficzną od iMaca. Jest to dużo liczb, które w uproszczeniu mówią, że Apple mogło porównać wydajność Mac Studio do Mac Pro i nadal zaprezentować imponujące zyski wydajności wynikające ze zmiany architektury z Intel x86 na ARM wykorzystywanej przez układy M1. Rozmiary fizyczne obudowy nie są jednak dobrym odzwierciedleniem tego, jak ekonomicznie pracują nowe układy M1, ale maksymalna moc zasilacza jest w stanie zobrazować tę różnicę dużo lepiej. Mac Pro wyposażono w zasilacz o mocy 1400W, natomiast Mac Studio - 370W.
Studio Display
Obok komputerów Mac Studio zaprezentowany został również monitor Studio Display. Produkty te mają iść ze sobą w parze oferując świetne możliwości produktywności. Co więc znajdziemy w Studio Display? 27-calowy wyświetlacz Retina 5K zdolny do wyświetlania miliarda kolorów. Obsługuje przestrzeń barw DCI-P3, a więc jest kierowany do osób, które pracują przy obróbce wideo i zdjęć. Dostępnych jest wiele trybów referencyjnych, takich jak "Internet" z przestrzenią sRGB czy "Fotografia" w P3-D65. Ekran pokryty jest powłoką antyodblaskową, która redukuje refleksy, co poprawia komfort pracy i czytelność wyświetlanych treści. Opcjonalnie zamówić można Studio Display ze szkłem nanostrukturalnym, które jeszcze skuteczniej rozprasza światło. To rozwiązanie rekomendowane jest dla użytkowników pracujących w wyjątkowo jasno oświetlonych lub mocno nasłonecznionych środowiskach. Powstające wtedy odblaski mają być zwalczane zapewniając świetną jakość obrazu.
Prawdopodobnie najciekawszą częścią tego monitora jest wbudowana kamera 12 MP. Ta naturalnie służy do rozmów wideo, lecz sama jej obecność nie jest niczym szczególnym. Podobnie jak ostatnie MacBooki, kamera w Studio Display oferuje funkcję Centrum uwagi. Ta czerpie z wykorzystanego obiektywu ultraszerokokątnego, aby inteligentnie przybliżać, oddalać i śledzić osoby znajdujące się w kadrze, nie używając do tego żadnych ruchomych elementów. Aby umożliwić działanie tej funkcji w monitorze zastosowano… procesor A13 Bionic. Dokładnie ten sam, który znajdziemy w smartfonach iPhone 11. Całość dopełnia specjalnie przystosowana do tego urządzenia, okrojona wersja systemu iOS. Oznacza to, że monitor może dostawać aktualizacje oprogramowania, i pierwsza taka została zapowiedziana przez Apple niedługo po premierze urządzenia, której celem miały być poprawki błędów działania funkcji Centrum uwagi. Stronę audio w wideorozmowach umożliwiają trzy mikrofony kierunkowe, które zbierają dźwięki rozmówców, a nie otoczenia.
Czip A13 Bionic napędza jeszcze jeden aspekt monitora, mianowicie obsługę standardu Dolby Atmos. Dźwięk przestrzenny płynie z sześciu wbudowanych głośników. Cztery z nich to niskotonowe jednostki z technologią force-cancelling. Dwa pozostałe to głośniki wysokotonowe.
Z tyłu monitora znajdują się cztery porty typu C. Trzy z nich to USB, które umożliwiają podłączanie zewnętrznych dysków, klawiatur, myszy czy smartfona, lub innych urządzeń obsługujących ten standard. Czwarte złącze to Thunderbolt służący do podłączania monitora do kompatybilnych komputerów Mac. W przypadku laptopów pozwala on również na jednoczesne ładowanie samego MacBooka, dzięki czemu liczba kabli na stanowisku pracy zostanie nieco ograniczona.
Mac Studio jak i Studio Display posiadają identyczne metalowe wykończenie i nie jest sekretem, że Apple stworzyło te produkty z myślą o zakupie w zestawie. Jednak wybór monitorów często wiąże się z większą ilością niuansów, a sama ich oferta, szczególnie innych producentów jest wyjątkowo bogata. Jeśli więc nie zależy Ci na spójności stylistycznej, bardzo prawdopodobne jest, że zdecydujesz się na zakup innego monitora. Ciężko jednak zaprzeczyć, że jest to atrakcyjna para. Sam Mac Studio nie ma zbyt dużej konkurencji, a wśród urządzeń skupionych na produktywności, działających na systemie macOS jest dziś prawdopodobnie najbardziej sensownym, kuszącym wyborem.
Komentarze (0)
Czy na pewno chcesz to zrobić?